Kochani, moi idole i przyszli idole gwiazdy, którą właśnie przedstawiam. Zapamiętajcie to imię i nazwisko, nowa gwiazda polskiej sceny muzycznej. Głos, jakiego jeszcze nie mieliście okazji spotkać w swoim życiu. Usiądźcie wygodnie, bo chłopak ten powali Was na kolana jak będziecie stać. Zjawisko, apogieum, apokalipsa- te słowa najtrafniej opisują tego przystojnego chłopaka.
Dajcie mu szansę, wypromujmy go razem, publikujcie gdzie się da. Ta piosenka nie jest zwykłą piosenką, jest pisana od serca dla jego ukochanej. Kto nie był zakochany ten nie zrozumie, a kto był niech nie przejdzie obojętnie obok tego co za chwilę usłyszycie.
Przed Państwem Kuba!
poniedziałek, 15 grudnia 2014
środa, 10 grudnia 2014
Kto nie umie mejk apa ten życiowa fajtłapa
Dziś chciałam zaprezentować Państwu wieczorowy, a dokładniej mówiąc sylwestrowy mejk ap.
Na poniższych fotografiach dostrzec będzie można dwie odmiany, jedną dla Pań bardziej odważnych, tak zwanych wampów- makijaż mocny, hardkorowy, rzucający się w oczy- obok takich na pewno nikt nie przejdzie obojętnie oraz drugi styl dla Pań, które nie lubią awangardy i ekstrawagancji, zaś ich domeną jest delikatność, jedwabistość i nieskazitelna czystość, tak zwana cnotka niewydymka.
![]() |
W świątecznym nastroju kolejny krok. Tym razem brązerem przyciemniłam wszystkie miejsca, które chciałam zlikwidować. A więc: nadmiar polików, nozdrza, boki nosa, krawędzie czoła i brody. |
![]() | ||
I w końcu dwa oczy naraz. Możecie sobie porównać, która wersja bardziej wam się podoba, lub po prostu, która wam odpowiada. Na pewno każda z was znajdzie coś dla siebie :) |
![]() | ||
Podsumowanie. Mmmmm rewelacja, jestem zachwycona swoim dziełem, tam dziełem... ARCYDZIEŁEM! |
Życzę wszystkim udanej zabawy sylwestrowej. A w razie gdybyście potrzebowały jednak więcej inspiracji piszcie śmiało. Wystarczy podać mi kolor waszej kreacji, a resztę dobiorę sama. Zrobię was na cacy lalunie.
Być jak królewna śnieżka, jak kapciuszek, jak księżniczka z bajki
Uwaga, uwaga, uwaga, proszę o skupienie i uważne przeczytanie oferty handlowej!
MAM DO SPRZEDANIA NIEZIEMSKĄ, ZJAWISKOWĄ, JEDYNĄ W SWOIM RODZAJU, CZARUJĄCĄ, ROMANTYCZNĄ, ZNIEWALAJĄCĄ SUKNIĘ ŚLUBNĄ Z NAJNOWSZEJ KOLEKCJI.
Suknia używana była tylko raz na ślubie ją miałam. Wy możecie założyć ją na każdą okazję, bo suknia jest naprawdę genitalialna! Polecam każdemu, naprawdę warto. Cena do uzgodnienia, bąć do małej negocjacji. Wiadomość najlepiej w komętach, bąć na priv!
Więcej zdjęć mogę podesłać na meila.
Zapraszam do licytacji.
PS. Gratis wiązanka!
MAM DO SPRZEDANIA NIEZIEMSKĄ, ZJAWISKOWĄ, JEDYNĄ W SWOIM RODZAJU, CZARUJĄCĄ, ROMANTYCZNĄ, ZNIEWALAJĄCĄ SUKNIĘ ŚLUBNĄ Z NAJNOWSZEJ KOLEKCJI.
Suknia używana była tylko raz na ślubie ją miałam. Wy możecie założyć ją na każdą okazję, bo suknia jest naprawdę genitalialna! Polecam każdemu, naprawdę warto. Cena do uzgodnienia, bąć do małej negocjacji. Wiadomość najlepiej w komętach, bąć na priv!
Więcej zdjęć mogę podesłać na meila.
Zapraszam do licytacji.
PS. Gratis wiązanka!
niedziela, 7 grudnia 2014
Adwent- czas oczekiwania, czas zbiorów i poświęceń
Każdy z Was czeka na niu jer, aby wdrożyć w życie swoje noworoczne postanowienia typu: od dziś nie palę, od dziś nie piję, nie żrę, nie sram, nie robię nic. Ja, jako że nie lubię czekać i nie lubię klasyki, postanowiłam wyjść na przeciw Waszym oczekiwaniom (a przynajmniej swoim) i moje noworoczne postanowienie stało się starorocznym postanowieniem. Otóż moi mili, od dziś postanowiłam sobie jeść tylko to, co matka ziemia nam dała, a więc na pierwszy odstrzał idą.... KASZTANY.
Będąc na porannym spacerze w celu przewietrzenia tunelu pomiędzy narządami słuchu, natknęłam się na dorodne drzewo, na którym prężnie rozwijały się kasztany. I wtedy to, przypomniało mi się powiedzenie mojej koleżanki, która razem ze mną prowadzi tego bloga: "żryj kasztany". Od razu w moim móżdżku zapaliło się światełko i zrodziła się ta dzika jak sarna-myśl.
Nazbierałam więc worek, no dobra- napchałam w kieszeń kasztanów i niczym antylopa pobiegłam do domu pochwalić się mojemu ślubnemu jaki niedzielny przysmak go czeka. Jego mina nie wskazywała raczej jakiejś błogiej euforii z tego powodu, ale nie zraziłam się tym, tylko zrobiłam swoje.
Pokrajałam kasztany na krzyż, co by się lepiej dopiekły we środku i wrzuciłam do piekarnika. Po 10 minutach wyjmałam i..... wło la!
Będąc na porannym spacerze w celu przewietrzenia tunelu pomiędzy narządami słuchu, natknęłam się na dorodne drzewo, na którym prężnie rozwijały się kasztany. I wtedy to, przypomniało mi się powiedzenie mojej koleżanki, która razem ze mną prowadzi tego bloga: "żryj kasztany". Od razu w moim móżdżku zapaliło się światełko i zrodziła się ta dzika jak sarna-myśl.
Nazbierałam więc worek, no dobra- napchałam w kieszeń kasztanów i niczym antylopa pobiegłam do domu pochwalić się mojemu ślubnemu jaki niedzielny przysmak go czeka. Jego mina nie wskazywała raczej jakiejś błogiej euforii z tego powodu, ale nie zraziłam się tym, tylko zrobiłam swoje.
Pokrajałam kasztany na krzyż, co by się lepiej dopiekły we środku i wrzuciłam do piekarnika. Po 10 minutach wyjmałam i..... wło la!
Smacznego!
Subskrybuj:
Posty (Atom)